2017-12-10

Mateusz Damięcki: Polsat uczynił mnie mężczyzną

Aktor o serialu „W rytmie serca” i wchodzeniu w dorosłość z Polsatem. Z okazji 25-lecia stacji Mateusz Damięcki specjalnie dla POLSAT.PL z sentymentem wspomina, jak odkrywał komercyjną telewizję i zapowiada, że drugi sezon „W rytmie serca” to będzie „jazda bez trzymanki”.

- Z czym kojarzy się panu Polsat?
- Pierwszy Playboy Late Night - to było coś, co oglądałem w Polsacie. Telewizja POLSAT wprowadziła mnie w dorosłe życie prawdziwego mężczyzny. Ale oglądałem tam też bajki dla dzieci, a poza tym Polsat to było coś innego od tego, co oglądali wszyscy. To nie była telewizja państwowa, tylko dotknięcie czegoś komercyjnego w dobrym tego słowa znaczeniu. Ten pomarańczowy kolor, to słoneczko, które odróżniało się od wszystkiego, co było na Jedynce i Dwójce. I ten Playboy Late Night…

- Polsat obchodzi właśnie dwudzieste piąte urodziny, a pan musiał też chyba aktorsko dorastać z tą stacją.
- Mam trzydzieści sześć lat, więc musiałem mieć ich jedenaście, kiedy Polsat wszedł na antenę. W branży jestem już dwadzieścia sześć lat i nawet nie pamiętam, co robiłem dla Polsatu. Ostatnio występuję w serialu „W rytmie serca”. To produkcja, która została ciepło przyjęta przez włodarzy stacji. Obserwuję też media społecznościowe i wiem, że widzowie nie mogą się doczekać kolejnych odcinków. To wszystko bardzo mnie cieszy.

- Co zobaczymy w drugim sezonie „W rytmie serca”?
- W pierwszym sezonie nastąpiła ekspozycja, poznaliśmy bohaterów, dowiedzieliśmy się jak żyją, kim są. A drugi sezon to coraz więcej coraz ciekawszej akcji i rozwinięcie wątków, które mają zarzewie w pierwszym sezonie. To będzie jazda bez trzymanki.

- Wciela się pan w głównego bohatera tego serialu. Czym przekonała pana do siebie ta postać?
- Adam Żmuda to młody, ambitny lekarz, który dąży do celu, nie do końca zwracając uwagę na środki. Ale jego celem jest zawsze dobro i zdrowie pacjenta. To nie jest doktor House wpatrzony tylko i wyłącznie w siebie. Żmuda to człowiek, który ma ambicje i wysoko stawia sobie poprzeczkę, ale jest profesjonalistą w każdym calu i chce jak najlepiej. A przy tym nigdy nie odpuszcza, bo to facet, który ceni sobie dobro pacjenta. I tak powinno być z każdym lekarzem. Poza tym to idealista, który chciał dołączyć do Lekarzy bez Granic w Afryce. Te plany zostały pokrzyżowane i musiał zostać w Kazimierzu. Dzięki temu wątkowi słowo prowincja zyskuje nowe zabarwienie. Nie kojarzy się już pejoratywnie. To raczej miejsce, w którym czas zwalnia i mojemu bohaterowi robi to dobrze. Ucieka z dużej aglomeracji, gdzie nie zna się ludzi, wszyscy są anonimowi. I ląduje w miejscu, gdzie może odetchnąć i skupić się na swojej pracy.

- Jaki będzie Polsat za kolejne dwadzieścia pięć lat?
- Mam nadzieję, że będzie równie prężny, że będzie się zmieniał i że nie będzie się bał ryzykować. Tego życzę Polsatowi! Bez ryzyka nie ma zabawy.

„25 lat Polsatu: Gala z Teatru Wielkiego” w poniedziałek 11 grudnia o godz. 20:00 w Telewizji POLSAT.

Zobacz także:
Artur Barciś: „Miodowe lata” traktowaliśmy poważnie
Mariusz Szczygieł: Byliśmy bezpretensjonalni
Karolina Szostak: Widzę jak wszystko się zmienia
Zygmunt Chajzer o programie, który zmienił jego życie
Ewa Wachowicz i radość z tworzenia czegoś nowego
Elżbieta Zapendowska i jej droga na pierwszy plan
Janusz Panasewicz: Polsat ma na siebie pomysł
Maciej Dowbor: Nie sądziłem, że tak to się wszystko potoczy
Dorota Gawryluk: Widzowie cenią rzetelność i obiektywizm
Jarosław Gugała na 25-lecie Polsatu. Co wspomina?
Marek Horczyczak i jego ćwierć wieku w Polsacie