2017-11-17

Tomasz Adamek znów bije się o dużą walkę?

0

Jeden z najlepszych polskich pięściarzy w historii nie daje o sobie zapomnieć. 41-letni Tomasz Adamek nie myśli o emeryturze i nadal żyje boksem. Wiernych fanów jego talentu, mimo upływu lat, nie brakuje, a każde kolejne starcie „Górala” w ringu jest okazją, żeby wśród kibiców toczyła się gorąca dyskusja o jego dalszej karierze.

Jest jeszcze coś do zrobienia...
„Były mistrz świata dwóch kategorii wagowych właśnie zakończył solidne przygotowania w Osadzie Śnieżka i twierdzi, że jest w jeszcze lepszej formie niż podczas Polsat Boxing Night 7, gdy w czerwcu wygrywał z Australijczykiem Solomonem Haumono” - napisał o Tomaszu Adamku (51-5, 30 KO) Janusz Pindera, ekspert Polsat Sport przed walką z Fredem Kassim. Tak - chodzi o tego samego Adamka, który po kilku niedawnych porażkach (z Ukraińcem Wjaczesławem Hłazkowem i Arturem Szpilką w 2014 roku oraz z Erikiem Moliną w 2016 roku) wieszał już rękawice bokserskie na kołku. Ale mało który polski pięściarz wie, kiedy ze sceny zejść niepokonanym - jak mógłby to ująć Grzegorz Markowski.

Need for speed
Głównym atutem „Górala” zawsze była szybkość. No, prawie zawsze. - Okazał się najszybszym bokserem, z jakim kiedykolwiek rywalizowałem. Przegrałem zasłużenie. Szybkość odegrała w tej walce decydującą rolę - przyznał polski pięściarz po gali w Silver Spurs Arena w Kissimmee na Florydzie, gdzie 3 lutego 2007 roku poniósł pierwszą porażkę w karierze i stracił tytuł mistrza świata WBC w wadze półciężkiej na rzecz Chada Dawsona. Po powrocie na ring i pokonaniu Solomona Haumono wydaje się, że Adamek odzyskał świeżość i szybkość, z której zawsze słynął.

Dni chwały nie są wieczne
Żeby w 2007 roku stracić mistrzowski pas federacji WBC w wadze półciężkiej, Tomasz Adamek musiał go wcześniej zdobyć. Wywalczył go 21 maja 2005 roku, wygrywając z Australijczykiem Paulem Briggsem w Chicago. Opuścił wtedy ring zwycięski, choć ze złamanym nosem. Drugi z mistrzowskich tytułów (IBF w wadze junior ciężkiej) odebrał 11 grudnia 2008 r w Newark Steve’owi Cunninghamowi. Z Witalijem Kliczką przegrał 10 września 2011 roku we Wrocławiu. Stawką był pas WBC w wadze ciężkiej należący do Ukraińca. Sędzia zatrzymał walkę w dziesiątej rundzie.

Trening czyni mistrza
Tomasz Adamek nie należy jednak do tych, którzy łatwo składają broń. Bez mistrzowskiego pasa walczył jeszcze kilka lat. A na sportowej emeryturze też nie potrafił długo wysiedzieć. To dlatego wciąż trenuje i wraca do ringu. Polsat Sport dokładnie przyjrzał się kulisom przygotowań do walki z Fredem Kassim.

Sukces ma swoją wagę
Waga ciężka nie stała jednak dla Adamka tylko przegranym pojedynkiem z Kliczką. Zanim do niego doszło dowiódł, że zasługuje na walkę o mistrzostwo świata. Po zwycięstwie z Jasonem Estradą 7 lutego 2010 roku został sklasyfikowany w oficjalnym rankingu IBF na szóstym miejscu na świecie w kategorii ciężkiej. Po pokonaniu Chrisa Arreoli 24 kwietnia 2010 r. fachowy serwis BoxRec sklasyfikował Polaka na miejscu czwartym (za Władymirem i Witalijem Kliczką oraz Davidem Haye’em), a magazyn „The Ring” na piątym (za braćmi Kliczko, Haye’em i Aleksandrem Powietkinem) w wadze ciężkiej na świecie. Są tacy, którzy chcieliby znów oglądać Polaka w prestiżowym pojedynku.

Zawód bokser
Zanim wspiął się na szczyt, boksował z amatorami. Najpierw w klubie Góral Żywiec, potem były GKS Jastrzębie i Concordia Knurów, gdzie spotkał trenera Zbigniewa Kickę (pierwszego polskiego medalistę mistrzostw świata). Pierwsze sukcesy otworzyły utalentowanemu młodzianowi drogę do kadry, gdzie prowadził go Janusz Gortat (dwukrotny medalista olimpijski w wadze półciężkiej). W 1995 roku wywalczył tytuł mistrza Polski seniorów w wadze średniej. Miał wtedy 18 lat. W 1997 roku był już wicemistrzem kraju w wadze półciężkiej. Rok później zdobył w Mińsku brązowy medal mistrzostw Europy i miał być jedną z polskich nadziei medalowych na Igrzyskach Olimpijskich w Sydney. W 2000 roku porzucił jednak boks amatorski, podpisał profesjonalny kontrakt z grupą Andrzeja Gmitruka - Boxing Europe, a jego pierwszym promotorem został Brytyjczyk cypryjskiego pochodzenia - Panos Eliades, prowadzący wcześniej m.in. Lennoxa Lewisa.

Biało-czerwone serce
Pochodzący z Gilowic sportowiec całą karierę był nie tylko waleczny i nieustępliwy, lecz wyróżniał się także przywiązaniem do Polski. A polscy kibice nie szczędzili mu w zamian sympatii i wsparcia. Kiedy 21 maja 2005 roku Adamek zmierzył się z Australijczykiem Paulem Briggsem o swój pas mistrza świata (WBC), przed walką hali United Center w Chicago powitał go utwór Funky Polaka „Pamiętaj” („Nie zapomnij skąd tutaj przybyłem, nie zapomnij gdzie się urodziłem...”). Nie wspominając rzecz jasna o tysiącach rodaków z biało-czerwonymi flagami. Podczas kolejnych pojedynków często było podobnie, bo nasz mistrz świata zasłynął jako patriota i człowiek przywiązany do tradycji.

„Noc Wojowników”
- Jeżeli wygrywasz - idziesz w górę, jeśli przegrywasz - w dół. To proste. Ja w boksie swoje zrobiłem. Dwa tytuły mistrza świata, trzeci raz się nie udało. Przy powrotach zawsze jest taka myśl - jeśli wygram w dobrym stylu, to znaczy, że mogę liczyć na dużą walkę - powiedział dwukrotny mistrz świata w rozmowie z POLSATSPORT.PL przed starciem z Kameruńczykiem Fredem Kassim (18-6-1, 10 KO).

Wszystko o gali w Częstochowie na POLSATSPORT.PL

Komentarze