2017-11-11

Kacper Kuszewski: Na chwilę stajemy się innymi osobami

0

Laureat programu „Twoja Twarz Brzmi Znajomo” specjalnie dla POLSAT.PL. Artysta opowiedział o wrażeniach z show i emocjach, jakie mu towarzyszyły w obliczu finału. Co zaskoczyło go najbardziej?

- Jakie były pana wrażenia z programu „Twoja Twarz Brzmi Znajomo”?
- Bardzo mi się podoba. Brałem udział w wielu programach rozrywkowych, ale tutaj atmosfera jest wyjątkowo serdeczna. Pracują tu niesamowicie zdolni ludzie, którzy wkładają całe serce w to, co robią. Oczywiście udział w takim programie to dla mnie duży wysiłek i stres, ale przyjemność współpracy z tak fajnym zespołem oraz efekty, jakie udaje nam się wspólnie osiągnąć, wynagradzają mi wszystko.

- Co było dla pana najtrudniejsze w programie?
- W tym programie wszystko jest trudne. Przez dwa i pół miesiąca musimy co tydzień przygotować nową rolę, jak w teatrze. Żyjemy więc w ciągłym napięciu i niepewności, jak aktorzy przed premierą: czy zdążę nauczyć się tekstu, często w obcym, nieznanym języku? Czy zdążę zapamiętać wszystkie ruchy, grymasy, układ taneczny? Czy uda mi się przez cały występ utrzymać właściwą barwę głosu, zupełnie inną niż moja? A trzeba pamiętać, że oczekiwania polskiej publiczności są bardzo duże. Podczas występu na żywo mamy nie tylko zaśpiewać piosenkę identycznie jak oryginalny wykonawca, ale także odwzorować cały teledysk! A przecież piosenkarze zwykle nagrywają swoje utwory w studio przez wiele dni i po kawałku, dopiero na końcu wybiera się najlepsze fragmenty i montuje w całość. Tak samo jest przy nagraniu teledysku. W dodatku artysta w ogóle nie musi już wtedy śpiewać, może sobie biegać, skakać i skupiać się wyłącznie na ruchu i mimice. Tymczasem my, podczas występu na żywo przed publicznością, mamy brzmieć, wyglądać i ruszać się dokładnie tak, jak artysta, w którego się wcielamy. I nie ma możliwości powtórek. A na przygotowanie tego wszystkiego jest kilka dni. To, że nam się udaje, to po prostu jest cud!

- Za każdą metamorfozą stoi wielogodzinna charakteryzacja. Jak pan ją znosił?
- Bywa różnie, bo czasem musimy wstać o piątej rano żeby zdążyć przed początkiem nagrań. Charakteryzacja może trwać nawet sześć godzin i faktycznie wymaga cierpliwości, ale dla mnie obserwowanie tego procesu było od początku absolutnie fascynujące. Nie mogłem się napatrzeć! Przy każdym odcinku czuwa nad nami wieloosobowy zespół, w którym wszyscy mają swoją określoną rolę. Najpierw ktoś zakłada nam specjalną łysinę na głowę i zamalowuje brwi, a później zabezpiecza skórę specjalnymi preparatami. Następnie ktoś inny bardzo starannie i powoli przykleja nam do twarzy silikonowe odlewy. Kolejna osoba opryskuje ten silikon farbą nadającą mu kolor ludzkiej skóry. Potem przychodzi pora na makijaż, przyklejanie rzęs, zarostu, paznokci i malowanie tatuaży, a na końcu zakłada się perukę i układa fryzurę. Ludzie, którzy to wszystko robią, mają fenomenalne umiejętności. To prawdziwi czarodzieje! Nadal nie mogę wyjść z podziwu, kiedy obserwuję ich pracę. Przyznaję jednak, że trochę już zaspokoiłem swoją ciekawość i w trakcie charakteryzacji zdarza mi się na chwilę zdrzemnąć i odespać poranną pobudkę (śmiech).

- Jakie to uczucie patrzeć w lustro po charakteryzacji i widzieć zupełnie inną twarz?
- Przez pierwsze kilka odcinków wszyscy byliśmy w szoku patrząc na siebie nawzajem. To było po prostu nie do uwierzenia, tym bardziej, że niektóre z naszych charakteryzacji były naprawdę spektakularne. Poznawaliśmy się tylko po głosie. Dla mnie, aktora, to fantastyczne doświadczenie. Zawsze podczas pracy nad rolą w teatrze kostium był dla mnie bardzo ważny i zazwyczaj dopiero gdy mogłem go wreszcie założyć, moja postać składała mi się w całość, zaczynała żyć. Tutaj to doświadczenie ma wymiar totalny! Gdy zobaczyłem w lustrze siebie zmienionego w Missy Elliot, poczułem, że zmieniam się także wewnątrz. Na chwilę stałem się inną osobą.

- W którym wcieleniu czuł się pan najlepiej?
- Jestem dumny z mojego pierwszego wcielenia w Stinga. Utwór, który wykonywałem jest piękny, ale spokojny i mało efektowny. Sting śpiewa go bardzo prosto i właśnie ta prostota była największą trudnością, bo nie miałem się za czym „schować”. Sting nie robi żadnych min, nie ma wokalnych manier, które można naśladować. Jest po prostu sobą, więc ja też musiałem „być” nim. Najwięcej pracy kosztowała mnie natomiast wspomniana Missy Elliot. To było wejście na zupełnie obce terytorium i podróż w nieznane, bo rap to totalnie nie mój świat. Dobrze wspominam też Dianę Ross, chociaż o mały włos nie wywróciłem się na obcasach. Właściwie to do każdej postaci mam jakiś sentyment, każdej poświęciłem dużo czasu i serca.

- Co jest większym wyzwaniem - granie w serialu czy występy w „Twoja Twarz Brzmi Znajomo”?
- To zupełnie różne sprawy, trudno to porównywać. Myślę, że dla aktora każda nowa rola jest wyzwaniem. „Twoja Twarz Brzmi Znajomo” wymaga dużych umiejętności wokalnych, pracujemy pod presją czasu, a występu nie można powtórzyć, musi się udać za pierwszym razem. Jednocześnie to tylko zabawa, nie walczymy przecież o Oscara, a przy okazji wiele uczymy. Jako aktor nigdy nie miałem okazji odwzorowywać żyjących postaci, a teraz już wiem jak się za to zabrać.

- Jakie emocje towarzyszą w obliczu finału - ulga czy podekscytowanie?
- I jedno i drugie. Ulga, bo skończy się czas życia pod ciągła presją, a podekscytowanie, bo wszyscy chcemy wypaść w finale jak najlepiej. Na szczęście w tym programie wszyscy wygrywają. Tu nikt nie odpada - ostatecznie wszyscy jesteśmy na plusie. I widzowie, i osoby, którym przekazujemy zwycięskie czeki, i my, bo świetnie się bawimy i uczymy.

Rozmawiała Joanna Grochal

Zobacz także
Oto zwycięzca ósmej edycji „Twoja Twarz Brzmi Znajomo”
Tyle punktów potrzebowali, żeby śpiewać o 100 tysięcy
„Piosenka o mojej Warszawie” przepustką do finału
Wzruszająca „Rebeka” zaczarowała wszystkich
Kasia Moś wygrała odcinek „Twoja Twarz Brzmi Znajomo”
Krzysztof Antkowiak wyłączył bezpieczniki i... wygrał!
Kolejny sukces Anny Dereszowskiej w „Twoja Twarz Brzmi Znajomo”
Anna Dereszowska sięgnęła po pierwszy czek
„Another Brick in the Wall” na miarę zwycięstwa
Błyskotliwy Marcel Sabat wygrał jako Amanda Lear
Krzysztof Antkowiak wyśpiewał zwycięstwo
„Twoja Twarz Brzmi Znajomo”: Oni chcą być jak...

Komentarze