2017-07-16

Sopocki Hit Kabaretowy - „Życie jest piękne”!

0

Podczas 3. dnia Polsat SuperHit Festiwal 2017 mistrzowie dobrego humoru rozbawili wszystkich do łez. W szalonym wieczorze pełnym premierowych skeczów pojawili się topowi wykonawcy polskiej sceny kabaretowej, po których można spodziewać się tylko dobrej zabawy.

Wieczór pełen salw śmiechu i doskonałej rozrywki rozpoczął się od optymistycznej z pozoru piosenki „Słodkiego miłego życia”, którą wspólnie zaśpiewali prowadzący show, czyli Ewa Błachnio oraz Marcin Wójcik. Duet żywiołowo zachęcał do zabawy publiczność w amfiteatrze i namawiał do pomocy w refrenie. Skąd taki wybór utworu na otwarcie? Myśl przewodnia kabaretonu to „Życie jest piękne”, a festiwal jest pełen gwiazd i przecież „każdy chciałby żyć, tak jak oni”. No i być „superhiperultrapięknym”.

Kto najlepiej pasuje do tego opisu? Piotr Bałtroczyk! - Witam państwa serdecznie w tej pięknej klimatyzowanej sali - rozpoczął satyryk i od razu pochwalił się swoim niecodziennym hobby. Okazało się, że inwestuje w nietypowe nieruchomości: zabytkowy młyn wodny, dworzec kolejowy, wieża ciśnień, stare domy. - Kupuję, remontuję i… nie mam co z tym zrobić - podkreślił i skupił się na budowlańcach, którzy z racji zawodu regularnie uczestniczą w jego pasji. Dowiedzieliśmy się m.in. jakie są tajemne zaklęcia fachowców: „będzie pan zadowolony”, „taniej się nie da”, „do czwartku skończymy” i że stały duet majstrów to Czesiek i Heniek, ewentualnie Marian.

Kabaret Smile w skeczu „Zapytaj mamy” zaprezentował scenkę, gdzie te same wydarzenia widziane oczami mężczyzny i kobiety znaczą zupełnie coś innego. A w środku całego zamieszania rozdarty syn, biegający od rodzica do rodzica, żeby uzyskać odpowiedzi na proste pytania lub przekazać co wylegujący się tatuś chce przekazać przebywającej w kuchni mamusi. - Ty musisz szybciej biegać, bo wyhamowujesz kłótnię - usłyszał. Ech, co za rodzinka.

W skeczu „Sanatorium” kabaret Ani Mru-Mru zaprezentował rozmowę syna z emerytowanym ojcem, któremu postanowił pomóc przygotować się do wyjazdu na kurację. - Walizkę z pawlacza zdejmij, spakować się muszę - przypominał kilka razy schorowany tatuś. - I kaszkiet, ten czerwony, ciepły. Bez kaszkieta nie jadę. No i pidżamę zapisz, ona jest najwygodniejsza, poza tym się najszybciej zdejmuje, hehe - dodał. - Rodzaj schorzenia? - spytał syn, robiąc notatki o skierowaniu. - Refluks - padła odpowiedź. - Nie nerwica? - dopytywał się dalej syn. - Nerwica to cię urodziła!!! Rozumiesz to! - padła odpowiedź pełnego wigoru starca.

Jakie święto dotyczy Jerzego Kryszaka? - Światowy Dzień Ochrony Zabytków - tak występ kolejnej kabaretowej gwiazdy zapowiedział Marcin Wójcik. - Przepraszam, ale patrzę czy się coś ze mnie nie sypie - zreflektował się jeden z najpopularniejszych satyryków w Polsce i przeszedł do rzeczy. Było politycznie. Także o Operze Leśnej. - Jakby przyjechał Szyszko i wyrżnął ten rachityczny lasek, to byłby tu… piasek. A tak macie teraz namiot w krzakach - podkreślił. Czy to byłaby dla Sopotu dobra zmiana? Po pełnym smaczków monologu zrobiło się nieco poważniej, a wszystko za sprawą piosenki „Marionetki”, zaśpiewanej przez Jerzego Kryszaka na melodię znanego utworu „Parasolki” Marii Koterbskiej.

Formacja Chatelet przedstawiła scenkę „Pan Józef u terapeuty”. Bohater pojawił się w gabinecie z trzynastą żoną przekonany o swojej ostatecznej decyzji. - Musimy się rozwieść i nie ma się nad czym rozwodzić - zaznaczył. Pranie brudów to specyfika takich miejsc, więc można było poznać sporo intymnych tajemnic pary. - Do czego można porównać wasz związek? - spytał w pewnym momencie specjalista. - Bo ja chcę orać, a Sabinka leży odłogiem - odparł staruszek.

Drugą część Sopockiego Hitu Kabaretowego otworzył Mariusz Kałamaga. Nawiązał m.in. do znajomości z kilkoma „żultelmenami”, a szczególnie niejakim Ambrożym oraz nauki w szkole muzycznej. Z całą mocą zaznaczył, że zdecydowanie lepiej mieć tam dziecko ćwiczące na flecie niż na harfie…

Salwy śmiechu wywołał „Wiesiek” z Kabaretu Skeczów Męczących, dobrze znany pacjent specjalistycznego szpitala. Najpierw przyznał się, że jest chory na „przeztwe”. - Przez twe oczy zielone, zielone, oszalałem… - zaśpiewał. Potem zaproponował lekarzowi „Wieśxit” i przedstawił papier na wyjście. Od samego prezydenta! - Ja nic nie podrabiałem. Przecież Andrzej wszystko podpisuje - wskazał. Potem sam siebie przekonywał, że „jedyna, która się stara, to jest Platforma, bo oni codziennie mają nowy program” oraz, że „najrozsądniejszy to Liroy”. - Trzymam kciuki, żeby zalegalizował marihuanę. Jak już się tak dobrze naćpamy, to nic nam w tej Polsce nie będzie przeszkadzać - podsumował.

W drugim skeczu Kabaretu Skeczów Męczących byliśmy świadkami nowej wersji „Potopu”, kręconej pod dyktando Ministerstwa Kultury i Dziewictwa Narodowego. „Na wielkoluda waść nie wyglądasz” - tę kwestię do zmiany zalecił sam prezes. No i sceny przeniesiono z Częstochowy do Torunia…

Następnie Kabaret Młodych Panów zabrał publiczność do „Zajezdni BOR”. - O Boże, co się dzieje w BOR-ze? - padło kluczowe pytanie. Przypadki Misiewicza, wypadek Antoniego… - Weź trzech naocznych świadków i jedź - wydał zadanie dyspozytor jednemu z kierowców. - Sprawa wagi państwowej. Tak jest! Grube ciasto, rukola, podwójny ser - zanotował kolejne zlecenie dyżurujący przy aparacie. - A ty młody pojedziesz na narty z głową państwa - wskazał „nowemu”. - A właściwie to czemu chcesz tu pracować? - padło pytanie. - Lubię BMW i u was się można porozbijać - usłyszeli.

Żarty żartami, ale nie mogło zabraknąć wyjątkowych gości muzycznych. Przecież nikt tak nie rozkręci dobrej imprezy jak Łobuzy, a konkretnie ich hit „Ona czuje we mnie piniądz”. Publiczność w Operze Leśnej mogła sobie przypomnieć, że dwa poprzednie dni spędziła w tanecznym rytmie wśród największych polskich przebojów.

Wątek finansowy podjął także Kabaret Zachodni, bo przecież są na świecie fachowcy, którzy nie liczą pieniędzy, a do tego nie obowiązują ich terminy, biorą zaliczki i wracają do pracy kiedy chcą. „Majster” trafił do szkoły. - Marian Knot. „Remonty pod klucz” - przedstawił się. - Chcemy stojak pod sztandar - zleciła zadanie pani dyrektor. - Ja nie będę narażał życia dla kawałka szmaty na patyku - wyszło na to, że zadanie przerosło pokaleczonego fachowca… bo „na prawdziwego majstra robota czeka, a jak nie czeka, to mu nawet pasuje”.

- To Opole, to gdzie to jest? - spytała Hela. - Z tego co słyszałem to w Kielcach - odpowiedział Marian, który po chwili oświadczył, że „podjął decyzję prokreacyjną”, skuszony 500+. Szybko mu jednak odeszło i pojawiły się myśli samobójcze. - Ty to jesteś jak ten złoty pociąg. Tunel jest, pociągu nie ma - wskazał. Kabaret Koń Polski wziął się za politykę. - Czego mi brakuje, żeby być premierem? Broszkę mam na miejscu - zwróciła się do męża Hela. - Jeszcze ja się na ten układ załapię z moim wzrostem. Schowam się za plecami i będę pociągał za sznurki - wpadł na pomysł Marian. Czy ich partia miałaby szanse w wyborach?

Kolejny na scenie zaprezentował się monologujący Grzegorz Halama, który podjął temat palenia. Jak się okazało rzucał i tył, rzucał i tył… - To była akcja mojego życia. Jestem gruby i palę - wyznał. - Lata siedemdziesiąte. Dziecko w pokoju. Won na balkon! - opowiedział, jak to kiedyś było z nałogiem jego ojca, przy którym w małym mieszkaniu biernie palił dwie paczki dziennie. A dziś? Wspiera jak może budżet państwa i przychody z akcyzy, prosząc o należyte traktowanie zasłużonych palaczy. - Muszę kończyć, bo mi się palić chce - pożegnał się z publicznością. #wspieramHalame.

Czy można się nauczyć tańca w weekend? Doskonale znany wszystkim mim Ireneusz Krosny zaprezentował „Historię tańca”, a na finał wszyscy bohaterowie trzeciego dnia Polsat SuperHit Festiwal przedstawili krótkie formy kabaretowe.

Zobacz także:
W Nowy Rok z Neo-Nówką: Seks, alkohol i książki
Kabaret Skeczów Męczących prezentuje „Śmiechosteron”
Kabaret Młodych Panów lubi hucznie świętować
20-lecie Grupy MoCarta na antenie Telewizji Polsat
„Ryjek 2016” z Jerzym Kryszakiem i elitą kabaretów
„Schody do nieba” na 15-lecie Neo-Nówki

Komentarze