2017-05-14

„Kabaret na Żywo” i „Młode wilki” z lat 90.

0

W ósmym odcinku najlepsi satyrycy przenieśli widzów w czasie o kilka dekad. Gospodarzami programu byli Artur Andrus i Grupa MoCarta. Wspierali ich zaproszeni goście: Kabaret Moralnego Niepokoju, Kabaret Jurki, formacja Inaczej oraz Jerzy Kryszak.

Na dobry początek wspomnień Artur Andrus zaśpiewał „zabierzcie mi gitarę, nie róbcie pośmiewiska, jestem prawdziwym Włochem, ale ze Skarżyska” w rytm wielkiego przeboju „La shate mi cantare” z repertuaru Toto Cutugno. - Kompromitowanie najlepiej zacząć od samego siebie - powiedział, opisując modę i styl lat 90. - Wyraźnie widać, że wtedy były skuteczniejsze metody odchudzania - nawiązał do swojej fotki z tamtego czasu.

Kabaret Moralnego Niepokoju zaprezentował scenkę rozmowy dyrektora z nauczycielem języka polskiego, niejakim panem Ciernikiem o „tym tym”, żeby ustalić, gdzie było „to to”. - Wziąłem ją na celownik i w biernik - przyznał belfer. - Mam nadzieję, że obeszło się bez dopełniacza - zareagował przełożony. - Nie mogliśmy znaleźć dobrego miejscownika - odparł polonista.

Premierowy skecz o przyjęciu komunijnym przedstawił Kabaret Jurki. Bo przecież dla dziecka to wszystko! Gościom nie tylko smakował wąż nadziewany kaszanką i szynka ze strusia z „Australijskiego tygodnia w Lidlu”, ale hitem okazała się fontanna z czekolady w łazience. Wystawną imprezę umilał także nowiusieńki stucalowy telewizor. A co? Na bogato! Niestety już w trakcie imprezy pojawił się pan Jasio z Providenta po pierwszą ratę. - Tysiąc pięćset złotóweczek w cotygodniowych miniratkach - poprosił grzecznie. Wszystko pod kontrolą, bo przecież są koperty. - Pamiątka.. Pamiątka… Pamiątka… Co to dziecko ma pamiętać jak tu pieniędzy żadnych nie ma?! - nerwowe przeglądanie prezentów całkowicie zmieniło sytuację.

W latach 90. w Polsce zadomowiły się boysbandy, czyli kilkuosobowe zespoły wokalno-taneczne, które umilały czas nastolatkom i porywały ich do zabawy. - Potrafiły zaśpiewać i zatańczyć „że się kochają” - zapowiedział kolejny występ Artur Andrus. - Oto filharmoniczna wersja - zaprosił na scenę Grupę MoCarta. Były „Kolorowe sny” i „Rozpalmy miłość”. Zrobiło się przebojowo.

- Ten artysta tak samo wyglądał zawsze - zaanonsował kolejnego gościa Artur Andrus. Jerzy Kryszak brawurowo wcielił się w Lecha Wałęsę i zajął się wspomnieniami politycznymi. - Nie byłoby lat dziewięćdziesiątych bez lat osiemdziesiątych - wskazał kierunek rozważań. Jaki efekt dały spotkania prezydenta z Helmutem Kohlem i Hansem-Dietrichem Genscherem oraz Borysem Jelcynem? Mur się zawalił, Związek Radziecki upadł, rosyjskie wojsko wyszło z Polski… Dawnych wspomnień czar.

Kolejną porcję żartów z polityki, ale tej współczesnej, otrzymaliśmy w skeczu o posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA w Białym Domu. Prezydent Donald Trump zwołał naradę w dwóch tematach. Punkt 1: Korea Północna. - Walnijmy tam bombę atomową aż wyparuje - zaproponował. Punkt 2: Wizyta ministra spraw zagranicznych z Polski, Waszczykowskiego. - Nie mylić z Błaszczykowskim. Tamten strzela gole, ten strzela gafy - wskazał doradca prezydenta. Przekonaliśmy się, jakie zamieszanie może wywołać pomyłka dotycząca „małego dyktatorka”.

O tym, że charakterystyczne dzwonki w telefonach, popularne melodyjki ustawiane na komórkach w latach 90., są dobrym motywem do smyczkowych aranżacji, udowodniła Grupa MoCarta. - Zagrali na oryginalnych telefonach z epoki - podsumował występ Artur Andrus, a potem sam postanowił udzielić się muzycznie i zaśpiewał „Od bociana” przy akompaniamencie Wojciecha Steca i Łukasza Borowieckiego.

Na przechwałki chłopców o prezentach komunijnych zaprosił Kabaret Inaczej. - A mój kolega dostał jajko na sznurku, chciał wyrzucić, ale wróciło - rzucił jeden. - A Norbert dostał quada, taki nowoczesny, bo się nazywa składak - powiedział drugi. Gorzej, gdy współczesny ośmiolatek musi nauczyć się obsługi własnego prezentu. Jak działa tradycyjna książka, czy jest tabletem i dlaczego trzecia część „Dziadów” admina Mickiewicza to wersja 3.0? Co się robi z puzzlami? Czy klasyczny zegarek się ładuje, a wskazówki pokazują procent naładowania?

Gwiazda muzyczna wieczoru Kasia Stankiewicz zmierzyła się z wyjątkowym zadaniem i zaśpiewała piosenkę napisaną w czasie trwania programu do słów cietrzew, żylaki, fryzjer, bachanalia i celofan. Nie ma wątpliwości, że to będzie jej nowy wielki hit. Program zakończył „Orła cień”, jeden z największych przebojów tamtych lat.

Zobacz także:
„Polskie rodeo” czyli nasz kabaretowy western
To zabawne, że „Wszyscy jesteśmy fachowcami”
„Polak na wakacjach” w „Kabarecie na Żywo”
Kabaretowy program „Nie tylko dla gimbusów”
Którym kabaretom „Język lata jak łopata”?
Najśmieszniejsze są „Igrzyska w San Escobar”
Czy „Kabaret na Żywo” znalazł ideał mężczyzny?

Komentarze